Odczucie, że członkowie własnego gatunku zasługują na znaczniejsze względy niż członkowie innych gatunków, jest stare i głęboko zakorzenione. Zabijanie ludzi przy innej niż działania wojenne okazji uważa się za najpoważniejsze z popełnianych przestępstw. Jedynym czynem, którego nasza kultura zakazuje jeszcze surowiej, jest jedzenie ludzi (nawet, jeśli są już nieżywi). Członków innych gatunków zjadamy jednak z przyjemnością. Wielu z nas wzdraga się przed karą śmierci nawet dla najstraszniejszych ludzkich zbrodniarzy, a jednocześnie ochoczo aprobujemy zabijanie bez sądu względnie niegroźnych szkodników zwierzęcych. Co więcej, przedstawicieli jeszcze innych, niewadzących nam w niczym gatunków zabijamy dla rozrywki i odprężenia. Ludzki płód, w którym ludzkich uczuć jest tyle, co u ameby, doznaje o wiele większej czci i ochrony prawnej niż dorosły szympans. A przecież szympans czuje, myśli i – jak wskazują uzyskane ostatnio dane doświadczalne – jest nawet zdolny nauczyć się pewnej odmiany ludzkiego języka. Płód należy do naszego gatunku i dlatego przyznaje mu się pewne szczególne przywileje i uprawnienia. Nie wiem, czy można stworzyć logiczne podstawy etyki „gatunkowego szowinizmu” (speciesism), by użyć określenia Richarda Rydera, które brzmiałyby sensowniej niż podstawy „rasizmu”.
Richard Dawkins, „Samolubny gen”
Ten przydługi cytat powinien sam w sobie wystarczyć do wywołania epic flejma burzliwej dyskusji, więc chyba nawet nie będę już nic do niego dodawać. Może oprócz tego, że sam jednoznacznego poglądu w tej kwestii jak dotąd nie mam.
Komentarze
Dość dogłębnie analizuje to zjawisko również Peter Singer („Wyzwolenie zwierząt”, ale także „Etyka praktyczna”). Stawia gatunkowizm obok rasizmu i innych izmów jako coś co musi zostać przezwyciężone. I buduje na tym całą, dość ciekawą, etykę – z postulatem niezabijania zwierząt poza całkowicie koniecznymi sytuacjami, ale i aborcją, eutanazją, a nawet zabijaniem noworodków.
No, ale żeby wywołać flejma, to trzeba mieć żywe community jeszcze :)
Musi, nie musi. Who cares? Ja nie wpierdalam zwierzaczków, ani nie bawię się w niewolnictwo. Ale nie będę jakoś specjalnie protestować, gdy ktoś inny będzie to robić. Chyba, że zacznie mnie to na tyle irytować, że po prostu zmienię miejsce mojego zamieszkania.
Odnośnie jednoznacznych poglądów — ja mam jednoznaczne (w tej kwestii), ale jakoś nie zależy mi na tym, aby inny również prezentowali takie same poglądy, jak ja. Nawet dyskutować mi się na ten temat za bardzo nie chce. Chyba, że akurat mam ochotę na żywszą dyskusję tak „dla sportu”.
PS. Jogger umrzył!
Nie umrzył, po prostu większość wyjadaczy weszła w wiek produkcyjny. :P
Eee, i że niby co według autora tekstu powinniśmy uczynić? Zabronić dotykania zwierząt i żywić się korzonkami, zezwolić na zabijanie zwierząt? A może to tylko luźne rozważania na temat natury ludzkiej?
Oczywistym jest, że ludzie unikają niepotrzebnego zabijania się nawzajem, kanibalizmu, czy zabijania własnych dzieci – tak właśnie są skonstruowane wszystkie gatunki, bo to jedna z podstaw przetrwania. Gdyby nie głęboko zakorzenione mechanizmy psychologiczne odciągające nas i inne zwierzęta od czynienia tego, to żadna matka nie powstrzymałaby się od wszamania swoich nowonarodzonych szczeniąt/kociąt/dzieci, wszak to ładny i świeży kawałek mięsa i gatunek by się zakońćzył po jednym pokoleniu. Podobnie z niechęcią do kanibalizmu – przecież dowolny gatunek mógłby wyżerać we własnym obrębie wszystkie osobniki, które są słabsze, lub udało się przydybać, nie mówiąc już o młodszych czy rannych przedstawicielach – tylko że taki zwyczaj szybko by zakończył linię gatunku.
Nie mam pojęcia więc dlaczego według autora, płaczącego o tym, że ludzie są źli bo nie chcą się zrównać ze zwierzętami, to akurat ludzie powinni odrzucić prawa natury i zakorzenione w nich mechanizmy, podług których żyją wszystkie inne zwierzęta. Trochę taka odwrócona mentalność Kalego: jeśli wszystkie zwierzęta od urodzenia wyznają ów gatunkowy faszyzm to dobrze, ale jeśli człowiek postępuje według swojej zwierzęcej natury to już źle.
@Feanor:
Że co? Akurat ubijanie chorych, czy słabych to nie jest nic nienaturalnego. Co więcej, raczej pomaga, niż przeszkadza.
WTF? Nie, serio, WTF? Jakie zabranianie? Autor cytatu wskazuje jedynie na to, że płaczemy nad losem ledwo kontaktującego ze światem płodu, czy mordercy, a jednocześnie nie przeszkadza nam to w przemiale na papkę milionów w pełni rozwiniętych zwierzaków. Wnioski wyciągnij sam :D A zabraniać? Co to za głupi pomysł, aby mieszać w to jakiekolwiek instytucje?
Swoją drogą, jestem ciekaw od kiedy krowa przejawia „dyskryminację np. względem ludzi”, czyli ten cały „gatunkowizm” :P
YT: George Carlin: Pro Life, Abortion, And The Sanctity Of Life 9 minut ale warto
@Feanor
To, że coś jest naturalne i uwarunkowane ewolucyjnie, nie oznacza jeszcze, że jest to słuszne i akceptowalne etycznie. Zdradzanie żony na ten przykład bardzo się ewolucyjnie opłaca, ale raczej tego nie pochwalamy.
W ramach czepiania się szczegółów – kanibalizm jak najbardziej wśród zwierząt się zdarza, szczególnie u owadów, które z braku lepszego posiłku nie pogardzą nawet własnym potomstwem. Z kolei „gatunkowy faszyzm” nie jest takim całkowitym standardem – delfiny czy małpy potrafią zachowywać się altruistycznie wobec przedstawicieli innych gatunków.
A co do „odrzucenia praw natury” – odrzucamy je odkąd zaczęliśmy budować cywilizację. Nasze normy moralne czy kulturowe początkowo wywodziły się z natury, ale daleko już od niej odeszły. Tym się różnimy (jednak) od zwierząt.